Może pamiętacie, ale jeszcze kilkanaście lat temu sesje ślubne w plenerze nie były wcale tak popularne, jak obecnie. I choć sesje w studio nadal mogą być ciekawą alternatywą lub planem zapasowym – większość fotografów (w tym ja), jak i młodych par, wybiera obecnie sesje w plenerze. Nic w tym dziwnego; dają one wyjątkową możliwość personalizacji i wyrażenia siebie, gwarantują fantastyczną atmosferę oraz fantastyczne i bardzo dla nas pochlebne, naturalne światło.
Nie ma co jednak co ukrywać – zorganizowanie takiej sesji może przytłaczać, dlatego poniżej przygotowałam dla Was kilka wskazówek, które nie tylko pomogą sesję zaplanować, ale i będą mogły posłużyć jako inspiracja.
W teorii każdy termin jest dobry na sesję ślubną, ale nie jest to do końca prawdą. Z doświadczenia wiem, że im bardziej w czasie będziecie odwlekać termin na sesję – szczególnie jeśli ma być ona zorganizowana osobno z sesją w dniu ślubu, tym trudniej będzie Wam się w ogóle do niej zmotywować. Także, jeśli nie zależy Wam koniecznie na sesji w mroźnych, zimowych klimatach, kiedy ślub macie zaplanowany
w czerwcu – postarajcie się zaplanować sesję ślubną maksymalnie dwa-trzy tygodnie po ślubie. Czemu? Po dwóch tygodniach nadal jeszcze będziecie na tyle świeżo po emocjach związanych ze ślubem, że znacznie łatwiej będzie Wam wczuć się w nie w trakcie sesji. Jest to też o tyle pragmatyczne, że w tak krótkim odstępie czasu wszystkie ślubne ubrania wystarczy tylko odświeżyć i nie będą wymagać dodatkowych poprawek krawieckich.
Co do pory: zdecydowanie najkorzystniejszym oświetleniem do zdjęć jest to na godzinę po wschodzie
i godzinę przed zachodem słońca – tak zwane „złote godziny”. Światło nie jest wówczas jeszcze tak jasne i tworzy wyraźnie bardziej miękkie cienie, które po prostu lepiej wychodzą na zdjęciach. Nie ma też co ukrywać; jako że większość sesji odbywa się latem, są to też godziny, które nie dają się jeszcze tak we znaki, jak prażące południe.
Gdzie dusza zapragnie, byleby było to miejsce z duszą właśnie 😊 I, co najważniejsze, by było to miejsce, które do Was przemawia. Pomysłów na miejsce jest tyle, co par – nie da się wybrać najlepszego, ale jest kilka ponadczasowych zestawień, które zawsze dadzą fenomenalny efekt:
- sesja w klimacie boho wśród młodych kłosów czy kwiatów rzepaku (wiosną) albo po sianokosach (późne lato)
- industrialna sesja z pazurem z łódzkimi fabrykami w tle. Koniecznie w ramonesce. Trampki mile widziane, choć w połączeniu szpilek i ramoneski jest cos totalnie WOW!
- bajkowa sesja na zamku i/lub w ogrodzie francuskim – pozycja całoroczna
- elegancki glam i szyk w pałacowych wnętrzach. Pamiętajcie tylko, by sesje we wnętrzach zawsze skonsultować z właścicielami obiektu 😊
Czas trwania sesji zależy od jej miejsca – w większość są to około 2-3 godziny, ale może się zdarzyć, że zdjęcia potrwają dłużej, szczególnie jeśli punkty, które chcecie na nich uwiecznić, są od siebie oddalone. Mimo tego, że najpewniej sesja nie zajmie Wam całego dnia, najlepiej, jeśli będziecie mogli cały dzień zarezerwować sobie tylko pod nią. Wyśpijcie się, zjedzcie dobre śniadanie. Ważne, byście byli wypoczęci
i szczęśliwi.
Choć może wydawać się to przesadzone – sesja fotograficzna, szczególnie dłuższa, jest naprawdę męcząca. Właśnie dlatego pamiętajcie, by wziąć ze sobą, chociażby coś do picia. Najlepiej by była to woda, która. nawet jeśli pochlapie ubranie, nie zostawi na nim żadnego śladu. Warto również wziąć ze sobą kosmetyczkę z kosmetykami do poprawy makijażu, grzebień lub szczotkę oraz lakier do włosów. Nie zapomnijcie o lusterku – telefon wcale tak dobrze go nie zastępuje. Jeśli wiecie, że Wasza sesja będzie wymagać od was dłuższych spacerów, zapakujcie ze sobą też wygodne buty.
Miejcie plan B zakładający sesję we wnętrzu, a jeśli nie znaleźliście żadnego odpowiadającego Wam miejsca: zmieńcie termin 😊. Nie zawsze będzie to możliwe, szczególnie w gorącym sezonie ślubnym, ale zawsze warto spróbować.